TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Aktorstwo rozbudza moją ciekawość świata - rozmowa z Kamilem Wodką

Data publikacji: 2018-05-17

Trenował judo, akrobatykę, fascynuje się tańcem, ale jego największą pasją jest aktorstwo. Od kilku miesięcy podbija serca fanów serialu „Na sygnale” rolą nieporadnego ratownika medycznego Nowego. Jego bohater niedługo się zakocha!

Twoja rola w serialu „Na sygnale” ma wielki potencjał! Jak ci się gra nieporadnego ratownika medycznego Nowaka?
To bardzo ciekawa rola, która daje mi wiele możliwości i jest sporym wyzwaniem, bo na co dzień - w przeciwieństwie do Nowaka - mam w życiu wszystko poukładane. Radzę sobie i staram się mieć porządek; lubię mieć plany, chociaż nie dalekosiężne, bo w tym zawodzie nic nie jest pewne.

Twój bohater będzie ewoluował, czy cały czas będzie nieporadny i zagubiony?
Wydaje mi się, że już się zmienił. W moim bohaterze jest coraz mniej ciamajdy; Nowak staje się ratownikiem medycznym z krwi i kości. Słyszałem już plotki dotyczące jego przyszłości. Nowy prawdopodobnie się zakocha! Na razie nie mogę zdradzić, która z bohaterek serialu zostanie jego miłością, ale ten wątek zapowiada się bardzo interesująco.

Czy czujesz się już na planie „Na sygnale” jak u siebie?
Niedawno zorientowałem się, że pracuję na planie „Na sygnale” już osiem miesięcy. Nie wiem, kiedy ten czas minął! Bardzo dużo się nauczyłem, także w kwestiach medycznych. Wojtek Kuliński (serialowy Wiktor – przyp. aut.) mówił mi ostatnio, żebym przypomniał sobie, jak zachowywałem się na początku, podczas pierwszych dni zdjęciowych. Uzmysłowiłem sobie, że byłem bardzo spięty i że nawet chodziłem sztywny i wyprostowany jak Nowak (śmiech). Teraz jest o wiele lepiej, czuję się na planie swobodnie. Grałem w różnych etiudach, filmach krótkometrażowych, ale pracy przed kamerą w dużej mierze uczę się  w „Na sygnale”. To moja pierwsza poważna rola po ukończeniu studiów. Zdarza się, że jednego dnia nagrywamy wiele scen z różnych odcinków. Muszę pamiętać, co mój bohater robił wcześniej i mieć to cały czas z tyłu głowy. Nowak cały czas się zmienia, rozwija, w jego życiu wiele się dzieje. To nie jest zamknięta rola jak w teatrze, czy filmie.

Co, oprócz pracy na planie „Na sygnale”, dzieje się w twoim życiu zawodowym?
Jestem w obsadzie spektaklu „Historia filozofii po góralsku”, adaptacji książki księdza Józefa Tischnera, w łódzkim Teatrze Szwalnia. To mój egzamin z pierwszego roku Łódzkiej Filmówki; na scenie występuję z kilkoma osobami z mojego roku. Ta sztuka jest niesamowita, odkrywa nowe przestrzenie w myśleniu; lubię w niej grać, bo uczy otwartości. Występuję również gościnnie w Teatrze imienia Ludwika Solskiego w Tarnowie, w spektaklu „Poskromienie złośnicy”. Ta scena znajduje się trzydzieści kilometrów od mojego rodzinnego Brzeska, dzięki czemu mam okazję regularnie odwiedzać bliskich.

Masz fanklub w Brzesku?
Nieformalny (śmiech). Śmieję się, że „Na sygnale” ogląda teraz trzy miliony ludzi plus wszyscy mieszkańcy Brzeska. Mamusia często przekazuje mi pozdrowienia od różnych osób i informuje mnie, że wszyscy śledzą losy bohaterów serialu. To miłe, choć jeszcze nie wiem, jak na takie słowa reagować. Z jednej strony czuję się z tym bardzo dobrze, a z drugiej jestem zawstydzony.
    Wracając do moich zajęć zawodowych, niedawno wygrałem casting do innego serialu paradokumentalnego, gdzie miałbym grać główną rolę. Jeszcze nie wiem, czy będę mógł to pogodzić z pracą na planie „Na sygnale”, trwają rozmowy z producentami. Czekam również na wznowienie zdjęć do „Legionów”. Mam grać w tym filmie ciekawą, drugoplanową postać. Brałem już udział w przygotowaniach - mieliśmy kurs strzelania z broni palnej i hukowej oraz musztry w pełnym rynsztunku z czasów I Wojny Światowej. Biegałem w mundurze w okopach i mogłem poczuć się jak prawdziwy legionista. Mam nadzieję, że powrócimy na plan w wakacje.

Raz możesz poczuć się jak żołnierz, innym razem jak ratownik medyczny. Magia aktorstwa.
To jeden z największych atutów tego zawodu, który mnie bardzo pociąga. Lubię odkrywać, poznawać i poszukiwać. Nie wyobrażam sobie przez czterdzieści lat zajmować się jednym, konkretnym fachem. Jako aktor mogę kosztować różnych rzeczywistości. Przez chwilę być urzędnikiem, strażakiem czy ratownikiem medycznym. To rozbudza moją ciekawość świata.

Masz jakieś inne zainteresowania poza aktorstwem?
Od dziecka jestem związany ze sportem. Bardzo długo trenowałem judo, przez jakiś czas akrobatykę, a później zacząłem biegać długodystansowo. Przed ukończeniem osiemnastu lat przebiegłem maraton krakowski. Później dostałem się do Łódzkiej Filmówki i nie miałem czasu na bieganie. W szkole na nowo odkryłem taniec, który jest dla mnie wspaniałym środkiem wyrazu. Gdy byłem w gimnazjum, uczyłem się tańca standardowego, ale długo nie rozwijałem się w tym kierunku. Dopiero na studiach, oprócz zajęć z baletu i tańca współczesnego, które są w programie nauczania, zacząłem chodzić na hip-hop, house i breakdance.

Rozmawiał: Kuba Zajkowski