Będzie grał strażaka, który już podczas pierwszego spotkania zainteresuje się, z wzajemnością, ratowniczką Martyną.
Dzwonili
już do ciebie z Hollywood?
Najpierw do emisji muszą trafić odcinki „Na sygnale” z moim udziałem.
Być może zadzwoni do mnie jakiś producent, gdy zobaczy, jak wypadłem w
serialu (śmiech). A mówiąc poważnie, podchodzę do mojej przygody z
aktorstwem z dystansem. Jestem amatorem, nie ukończyłem szkoły
teatralnej i mam znikome doświadczenie w tej dziedzinie. Obserwuję
uważnie zawodowych aktorów, z którymi gram w „Na sygnale”, i staram się
od nich jak najwięcej nauczyć. Przyjmuję z pokorą każdą uwagę i
korzystam z cennych wskazówek.
Jakie są twoje pierwsze wrażenia z
planu?
Ten rodzaj pracy wiąże się z pewnymi wyzwaniami. Trzeba nauczyć się
tekstu do wielu scen i wypowiedzieć go z odpowiednim ładunkiem
emocjonalnym przed kamerą. Trzeba wczuć się w postać, uwierzyć w to, co
się robi, bo tylko wtedy można dobrze zagrać. Jest mi o tyle łatwiej,
że byłem kiedyś strażakiem i wiele razy w przeszłości miałem styczność
z czynnościami, które wykonuje mój bohater. Znam wyposażenie wozu
strażackiego i wiem, jak z niego korzystać, nie są mi też obce
procedury obowiązujące w straży. Bardzo przydają mi się te umiejętności
i wiedza na planie, bo „Na sygnale” charakteryzuje się tym, że - na
tyle, na ile pozwala formuła serialu - wiernie oddaje specyfikę pracy
służb ratowniczych. Gdy w jednym z odcinków strażacy pod dowództwem
mojego bohatera mieli wydobyć ludzi zakleszczonych po wypadku w
samochodzie, wykonywaliśmy krok po kroku stosowne procedury. Niestety
nie używałem nożyc i rozpieraka, bo Rafał, którego gram, dyrygował
akcją i zajmował się wyłącznie wydawaniem rozkazów.
Miałeś tremę przed pierwszym dniem
zdjęciowym?
Na planie panuje bardzo dobra atmosfera. Wszyscy aktorzy i członkowie
ekipy realizującej serial przyjęli mnie jak swojego, dzięki czemu
szybko mogłem uporać się z tremą i skupić się wyłącznie na powierzonym
mi zadaniu. Znam „Na sygnale” jako widz, a teraz poznaję ten świat od
drugiej strony – to dla mnie fascynujące doświadczenie.
Przygotowywałeś się do pracy na planie
„Na sygnale” od strony aktorskiej?
Nie brałem udziału w żadnych warsztatach, nie uczyłem się aktorstwa,
ale przyszedłem na plan z bagażem doświadczeń. Grałem wcześniej małe
epizody w innych serialach („Druga szansa”, „Wmiksowani.pl”), więc
miałem pojęcie, z czym wiąże się praca aktora. Dużo dał mi udział w
wielu programach telewizyjnych; nie czuję się zakłopotany, gdy stoję
przed kamerą, a to duże ułatwienie. Aktorstwo to bardzo ciekawe
zajęcie, każdego dnia na planie się rozwijam, uczę czegoś nowego. Chcę
podążać w tym kierunku, liczę na to, że powstaną kolejne odcinki „Na
sygnale” z moim udziałem.
Rozmawiałeś
już o swojej przyszłości w serialu z jego producentami?
Będę pojawiał się w odcinkach, gdy w akcjach ratunkowych potrzebna
okaże się pomoc straży pożarnej. Być może scenarzyści zdecydują się
napisać dla mojego bohatera wątek prywatny, bo już podczas pierwszego
spotkania wpadnie mu w oko Martyna.
Czy twój bohater będzie podrywał
Martynę?
Nasi bohaterowie w najbliższych odcinkach spotkają się dwa razy, będą
ze sobą flirtować, wymienią znamienne spojrzenia, kilka słów. Będzie
widać, że są sobą zainteresowani. Na razie Piotr, który jest partnerem
Martyny, nie ma powodów do niepokoju, ale ta znajomość rozwija się w
złym dla niego kierunku. Być może narodzi się gorący serialowy romans i
dojdzie do starcia służby zdrowia ze strażą pożarną (śmiech). Co prawda
nie piszę scenariuszy, ale uważam że taki wątek byłby interesujący dla
widzów. Fani związku Martyny i Piotra mogliby mieć do mnie żal, że
rozbijam tę parę, ale jestem gotowy na poświęcenie (śmiech).
Jeśli producenci zdecydują się na
wprowadzenie takiego wątku, być może będziesz musiał całować się przed
kamerami...
Przeszło mi to przez myśl. To byłoby dla mnie zupełnie nowe
doświadczenie, musiałbym się do niego dobrze przygotować i nastawić.
Czekałaby mnie dłuższa rozmowa z ukochaną, ale myślę że doszlibyśmy do
wspólnych wniosków. Pewnie, tak jak ja, podeszłaby do tego z dystansem,
przecież to gra, element pracy.
Gdyby okazało się, że masz talent
aktorski, byłbyś gotowy skupić się wyłącznie na tym zajęciu?
Jeśli robi się to, co się kocha, można pogodzić ze sobą wiele
aktywności zawodowych. Chcę się rozwijać i zajmować się w życiu różnymi
rzeczami; jestem otwarty na wyzwania i naukę. Jeśli dostaję szansę, tak
jak w przypadku tej roli, korzystam z niej i próbuję się przy tym
dobrze bawić. Takie podejście do życia przynosi pozytywne efekty,
odczuwam to każdego dnia. Czekam na emisję pierwszego odcinka „Na
sygnale” z moim udziałem i jestem ciekawy, dokąd doprowadzi mnie ta
przygoda.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski