...żeby spędzić te wyjątkowe dni w
pięknych okolicznościach przyrody.
Z czym kojarzy ci się Boże Narodzenie
z czasów dzieciństwa?
Boże Narodzenie z czasów dzieciństwa pamiętam niestety głównie z
nerwowych przygotowań przedświątecznych i zamieszania. Było dużo pracy,
sprzątania, mama w kuchni ledwo stała na nogach, a my kursowaliśmy do
sklepu, żeby kupić na ostatnią chwilę brakujące produkty. Dopiero
później, podczas samej Wigilii, mogliśmy odczuć świąteczny klimat.
Łamaliśmy się opłatkiem, w tle leciały kolędy, wszyscy się uspokajali i
wyciszali. Przez wiele lat powielałem ten schemat we własnym domu.
Skupiałem się nie na tym, co trzeba, i gubiłem główną ideę Bożego
Narodzenia, że to ma być radosne spotkanie najbliższych i wyjątkowa
chwila. Teraz staram się podchodzić do tego rozsądnie, korzystam ze
świąt, chcę czuć ich klimat, a nie wyłącznie umęczenie. Nie robimy z
małżonką za dużo jedzenia, nie staramy się za wszelką cenę dotrzymać
wszystkich tradycji. Odpuściliśmy sobie - jeśli lampki przestały
działać, trudno, choinka będzie bez lampek. Jeśli czegoś nie zdążymy
ugotować, świat się nie zawali.
Gdzie spędzisz tegoroczne święta?
Kilka lat temu doszliśmy z żoną do wniosku, że w okresie Bożego
Narodzenia, jeśli będą pozwalały nam na to zobowiązania rodzinne,
będziemy wyjeżdżali daleko poza Warszawę. Od tego czasu jedne święta
spędzamy z moimi teściami albo z moim ojcem i bratem, a drugie w
małych, klimatycznych gospodarstwach agroturystycznych lub
leśniczówkach. Jedziemy w trójkę z naszą córką, żeby odciąć się od
przejadania się i spokojnie, w kameralnym gronie spędzić Boże
Narodzenie. W tym roku znowu wybieramy się na Roztocze, gdzie byliśmy
dwa razy. Będziemy spacerować w pięknym zaśnieżonym lesie, rozpalimy
ognisko - super odpoczynek na łonie natury.
To muszą być niezapomniane chwile.
Bardzo osobie chwalimy nasze rodzinne wyjazdy. Gdy poprzednio byliśmy
podczas świąt na Roztoczu, gospodarze leśniczówki zaprosili nas do
świątecznego stołu. To ludzie o wschodniej mentalności, otwarci,
niezwykle serdeczni i gościnni. Chcieliśmy spędzić Wigilię w naszym
pokoju, ale nie było o tym mowy. Przyłączyliśmy się do nich, a później
cieszyliśmy się piękną okoliczną naturą. Było fantastycznie.
Naszą rozmowę będą czytali fani „Na
sygnale”. Zdradzisz im, co w najbliższych odcinkach wydarzy się w życiu
twojego serialowego bohatera?
Górę dopadnie kryzys osobisty związany z Renatą (Agata Załęcka – przyp.
aut.), który odbije się na jego kondycji psychofizycznej. To z kolei
będzie rzutowało na jego pracę jako szefa stacji i przyniesie zawodowe
konsekwencje. By dobrze wykonywać zawód ratownika medycznego i
skutecznie pomagać ludziom, trzeba być w dobrej formie. Mój bohater
będzie musiał doprowadzić się do porządku.
Cieszę się, bo pokażemy widzom inną twarz Góry. Okaże się, że on także
może mieć chwile słabości, że pod przykrywką służbisty, który zawsze
działa zgodnie z regulaminem, skrywa się wrażliwy człowiek.
Na początku przyszłego roku odbędzie
się uroczysta gala wręczenia Telekamer, podczas której „Na sygnale”
może otrzymać trzecią statuetkę! Czy spodziewałeś się, że serial będzie
cieszył się tak dużą popularnością wśród widzów?
To, co się dzieje, przerosło najśmielsze oczekiwania wszystkich ludzi
zaangażowanych w tworzenie „Na sygnale”. Przed rozpoczęciem zdjęć nikt
nie spodziewał się, że serial będzie oglądało aż tak dużo widzów. Mamy
już dwie Telekamery, teraz jesteśmy nominowani do trzeciej. Jeśli znowu
wygramy plebiscyt, otrzymamy złotą statuetkę. To byłoby wspaniała
nagroda dla wszystkich osób związanych z „Na sygnale”. Zachęcam do
głosowania na nasz serial i obiecuję, że nie osiądziemy na laurach.
Nadal zamierzamy bawić, wzruszać i edukować widzów.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski