Wiele lat spędziłaś poza Polską. W
jakich krajach obchodziłaś Boże Narodzenie?
Zawsze starałam się spędzać święta w domu, ale różnie układały się moje
losy. Kilka razy byłam w Anglii i Holandii, gdzie Boże Narodzenie
obchodzi się podobnie jak u nas. Zdecydowanie najdziwniej czułam się w
Indiach. Nie cierpię gotować, ale wtedy, po raz pierwszy i ostatni w
życiu, z tęsknoty za krajem, tradycjami i rodziną, zrobiłam pierogi z
ziemniakami. Właściwie to zrobiłyśmy z moją towarzyszką hinduskiej
przygody. Wyszły naprawdę dobre!
W Indiach jest niewielu chrześcijan, więc okres świąteczny wygląda
zupełnie inaczej niż u nas. Oczywiście też jest ruch w centrach
handlowych, ale to nie to samo - brakowało mi specyficznego klimatu
polskich świąt. Nie mówiąc już o pogodzie. Mam zdjęcie pod choinką, jak
mrużę oczy od słońca (śmiech). Poza tym nawet nie dowiedziałam się, kto
tam rozdaje prezenty i do kogo musiałabym napisać list w sprawie
prezentu.
Pewnie musiałabyś szukać podarku pod
drzewem bananowca albo mango...
Możliwe, ale nie stanowiłoby to dla mnie problemu. Choinka i ozdoby
świąteczne to dla mnie tylko dodatek do Bożego Narodzenia. Raz w życiu
miałam drzewko świąteczne, bo do Warszawy przywiozła mi je mama. Nie
umiem dbać o takie rzeczy, choć je uwielbiam. Najważniejsze jest dla
mnie spotkanie z bliskimi; mogłabym spędzić trzy dni na dworcu
centralnym w Warszawie w towarzystwie rodziców oraz sióstr i byłabym
szczęśliwa. Nastrój Bożego Narodzenia buduję w sobie.
Gdzie spędzisz tegoroczne święta?
Planuję pojechać do domu rodzinnego. Mam nadzieję, że nie wydarzy się
nic nieprzewidywanego i będę mogła spotkać się z bliskimi. Tuż przed
świętami razem z serialową Zosią (Edyta Bełza – przyp. aut.) z „Na
sygnale” weźmiemy udział w zdjęciach do krótkometrażowego filmu
„Zamach”, którego scenariusz powstał na podstawie wiersza.
Ponownie gram wredną babę (śmiech). Jeśli wszystko ułoży się po mojej
myśli, to w dniu Wigilii wyruszę w stronę Sztumu i o siedemnastej
usiądę do rodzinnej wieczerzy.
Zazwyczaj przyjeżdżam na święta na ostatnią chwilę. Tata się śmieje, że
robię to celowo, żeby nie brać udziału w przygotowaniach do świąt,
sprzątaniu i gotowaniu. Pewnie jest w tym trochę prawdy (śmiech).
Rozpoczniesz wieczerzę od jedzenia
pierogów?
O tak, kocham pierogi! To ulubiona świąteczna potrawa wszystkich
członków rodziny. Z pewnością będzie dwanaście potraw na stole, na
czele z kutią, którą w mistrzowski sposób przygotowuje mój tata. U nas
święta są bardzo tradycyjne. Nie kupujemy gotowych dań, wszystko robimy
sami.
Kupiłaś dużo prezentów?
Co roku pod choinką jest mnóstwo prezentów, właściwie to pół pokoju, bo
w naszej rodzinie każdy robi prezenty każdemu. Tym razem ustaliłyśmy z
siostrami, a mam trzy, że całą pulę przeznaczamy na jeden prezent dla
rodziców, żeby symbolicznie podziękować im za wszystko, co dla nas
zrobili i robią.
Cieszę się, że spędzę z bliskimi trzy dni. Będą uściski, łzy, dobre
jedzenie i dużo śmiechu. Zawsze jest u nas pełna chata, na koniec
odczuwam przyjemne zmęczenie i relaks.
Przyda mi się trochę odpoczynku, bo od razu po świętach wracam do pracy
biurowej w agencji aktorskiej.
Potem czekają cię również kolejne dni
zdjęciowe na planie „Na sygnale”, a pod koniec stycznia przyszłego roku
uroczysta gala wręczenia Telekamer!
Tak, nie mogę się już doczekać. Mam nadzieję, że „Na sygnale” wygra po
raz trzeci i że w konsekwencji otrzymamy złotą Telekamerę. Ma to dla
nas szczególne znaczenie, bo przecież o wszystkim decydują głosy oddane
przez widzów.
Jakich emocji w najbliższych odcinkach
„Na sygnale” dostarczy widzom twoja bohaterka?
Jej trójkąt życiowy z Wiktorem (Wojciech Kuliński – przyp. aut.) i
byłym mężem Potockim (Marcin Grzymowicz - przyp. aut.), podgrzeje
atmosferę. Niby Anna wzięła rozwód, ale były partner nadal będzie ją
torturował psychicznie. Z kolei jej obecny ukochany wyjedzie załatwić
swoje niepozamykane sprawy, by móc ruszyć do przodu. Mam nadzieję, że
szybko wróci, nie chcę, żeby moja bohaterka tęskniła.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski