W nowym sezonie nie zmieni się na
lepsze - będzie szantażował podwładnych, uprzykrzał życie swojej żonie
Annie i zostanie oskarżony o celowe krzywdzenie pacjentów!
Jesteś bardzo miłym człowiekiem, czyli
zupełnym przeciwieństwem Stanisława, którego grasz w „Na sygnale”.
Mam wrażenie, że Stanisław jest odbierany jako bardzo zły człowiek,
ponieważ widzowie postrzegają go w określonym kontekście. Na tle tego,
co się dzieje w danym odcinku, w serialu i pozostałych bohaterów. Ja
zajmuję się jego racjami i patrzę na niego z innej perspektywy. Tym
człowiekiem coś powoduje, jego zachowania z czegoś wynikają. Moim
zdaniem walczy o swoje.
W nowym sezonie „Na sygnale” pojawią
się wstrząsające oskarżenia pod jego adresem. Może jednak Stanisław
jest po prostu złym człowiekiem?
Potocki zostanie oskarżony, że celowo wyrządza krzywdę pacjentom. Na
razie to nie jest czytelne, dotąd nagraliśmy sceny z dwoma sytuacjami
wzbudzającymi wątpliwości. Według mnie nie jest zdolny do takich
zachowań, ale coś może być na rzeczy. Gdy dostałem rolę w serialu,
wręczono mi opis charakteru Stanisława. Pojawiło się tam sformułowanie
„typ psychopatyczny”...
Czy Annie uda się uwolnić od
Stanisława. Dostanie rozwód, o który walczy?
Ostatecznie spotkają się w sądzie. Nagraliśmy już bardzo ciekawą z
perspektywy aktorskiej scenę, w której nasi bohaterowie biorą udział w
rozprawie. Martyna (Monika Mazur - przyp. aut.) stanie oko w oko z
Potockim i Anią (Lea Oleksiak - przyp. aut.). Jakie złoży zeznania,
okaże się niebawem. Wcześniej Potocki będzie próbował szantażować różne
osoby pracujące na SORze, gdzie jest szefem, żeby zeznawały na jego
korzyść.
Czy rola w „Na sygnale” przysporzyła
ci popularności?
Nie, na co dzień nic takiego nie odczuwam, za to zauważam pewne
zainteresowanie wirtualne. Odwiedziłem kiedyś w internecie forum fanów
serialu, gdzie znajduje się dyskusja dotycząca postaci Potockiego i
mnie, prywatnie. Zrobiło mi się bardzo miło, ale jednocześnie poczułem
się skrępowany. Nie jestem przyzwyczajony do takiego zainteresowania
moją osobą. Zaskakują mnie komentarze fanów serialu na oficjalnym
profil „Na sygnale” na Facebooku. Jest ich bardzo dużo i w zdecydowanej
większości są pozytywne. Widzowie się angażują, zastanawiają nad
przyszłością naszych bohaterów i wątków. Jest mi bardzo miło; lubię,
gdy ludzie reagują na to, co robię.
A kiedy będą mogli zareagować na twoje
nowe utwory? Masz jakieś wokalne plany?
Przez jakiś czas występowałem z zespołem Sense Quartet, ale z różnych
powodów zakończyliśmy współpracę. Niedawno nagrałem nowy materiał z
bardzo jazzowym zespołem. Klimat swingowy, klasyki amerykańskie. W tej
chwili trwa montaż.
Zamierzacie wydać płytę?
Nie mamy producenta, ani środków na sfinansowanie takiego
przedsięwzięcia. Na razie kilka razy wspólnie zagraliśmy, nie
stworzyliśmy jeszcze zespołu. Zobaczymy, co się z tego wykluje. Pewnie
umieścimy nasze utwory w internecie, może będziemy występowali na
różnych imprezach, w ośrodkach kultury, które organizują tego rodzaju
koncerty. Mówię o tym z entuzjazmem, bo nagrywam z rasowymi jazzmanami.
To są młodzi, nabuzowani energią ludzie, którzy niedawno
ukończyli Akademię Muzyczną. Mają niesamowity warsztat i talent.
Wciąż uczysz śpiewu?
Tak, w tej chwili to moje główne zajęcie. Uczę zdrowej, rozluźnionej
emisji głosu, pomagam rehabilitować aparat głosu. Na przykład jeśli
ktoś ma ciągle chrypę i podczas mówienia lub śpiewania czuje napięcie w
okolicach krtani, wiem jak temu zaradzić. Przychodzą do mnie również
ludzie, którzy bardzo chcą śpiewać, a po prostu – potocznie mówiąc –
fałszują. W dużym stopniu potrafię im pomóc. Lubię śpiewanie miękkie,
otwarte, rozluźnione.
Jesteś aktorem, śpiewasz i uczysz
śpiewu, ale to nie wszystko. Masz znacznie więcej zajęć!
Z mojego doświadczenia wynika, że tak trzeba, gdy jest się aktorem. To
niestabilny zawód, a ja czuję się bezradny patrząc w sufit w
oczekiwaniu na pracę. Przez lata zbliżałem się i oddalałem od
aktorstwa. Pracowałem gościnnie w różnych teatrach, byłem na etacie w
Teatrze Nowym u Adama Hanuszkiewicza, ale jednocześnie cały czas
szukałem innych rozwiązań. Studiowałem polonistykę w Gdańsku i na
Uniwersytecie Jagiellońskim, ukończyłem kierunek Public Relations na
Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Byłem dyrektorem artystycznym
firmy eventowej. Wciąż prowadzę i moderuję różne konferencje. Oprócz
tego jestem lektorem, nagrywam reklamy głosowe.
Prowadzisz bardzo interesujące życie
zawodowe.
Opowiadanie o nim brzmi dobrze, ale to skomplikowana, trudna układanka.
Zawody, które wykonuję, opierają się na pasji, a muszę myśleć o życiu,
przyszłości, rodzinie, dziecku.
Ile lat ma twój syn?
Ma siedem lat, w tym roku idzie do drugiej klasy szkoły podstawowej.
Mogę się pochwalić, że od drugiego roku życia ma do czynienia z końmi,
a w te wakacje nauczył się galopować. Mam przyjaciół, którzy hodują te
wspaniałe zwierzęta nad Zalewem Wiślanym, za Elblągiem; jeździmy do
nich wypoczywać. Z roku na rok mój syn umie coraz więcej, jak tak dalej
pójdzie, niedługo będzie jeździł konno lepiej niż ja. Jest bardzo
usportowiony, fascynuje go piłka nożna.
A ma talent artystyczny?
Jakieś możliwości na pewno ma, ale muszę zadbać o jego rozwój. Wygrał
kilka castingów głosowych, nagrywaliśmy razem w studiu. Raz, z racji
bycia jego ojcem, dostałem rolę. Można powiedzieć, że załatwił mi pracę
(śmiech).
Rozmawiał: Kuba Zajkowski