Doktor Góra przejął kierowanie stacją w Leśnej Górze po doktorze Banachu, ale - w odróżnieniu od lubianego i szanowanego przez podwładnych Wiktora - z początku nie cieszył się sympatią kolegów. Jako szef potrafił grozić pracownikom zwolnieniami, stosować nagany i kary finansowe, a ratowników, którzy nie studiowali medycyny, traktował z wyższością… W końcu Artur pokazał jednak swoje łagodniejsze oblicze, udowodnił, że w trudnych chwilach koledzy zawsze mogą na niego liczyć... i że „sztywniak”, który zna na pamięć wszystkie dotyczące medycyny przepisy, ma też w sobie odrobinę szaleństwa, a nawet romantyzmu - co docenia zwłaszcza jego żona doktor Beata Górska.